czwartek, 15 sierpnia 2019

Jak zbudować schemat i nie zwariować?

Największą zmorą nowego roku szkolnego jest zbudowanie schematu. Myślę, że jeśli ma się 5 szkół, to nie jest to aż takim wyzwaniem, jednak do tej pory (pracuję od 8 lat jako nauczyciel języka ojczystego) zawsze miałam ich więcej niż 10- nieraz i 15, 18... Układanie schematu zajmuje mi nieraz kilka tygodni i mojego niemęża przestał już dziwić stos dziwnych kartek i karteczek poukładanych w różne konfigiracje... Jestem bardzo ciekawa, jak radzą sobie z tym inni nauczyciele- czy też spędza Wam to sen z powiek? Jedyne, co poztywne, że nie muszę być uzależniona od komunikacji miejskiej, jak to było na początku- wówczas plan zajęć często podyktowany był odległościami od przystanków oraz odjazdami autobusów i pociągów. Na szczęście- ten koszmar mam za sobą i szczerze podziwiam tych, którzy pracując na cały etat w kilkunastu szkołach, wciąż zdają się na łaskę i niełaskę komunikacji publicznej...
Układanie schematu zaczynam oczywiście od tego, że dostaję informację: w której szkole ilu mam uczniów i ile czasu mogę przeznaczyć na lekcję. Następnie zbieram plany zajęć uczniów- część jest dostępna na platformach typu SchoolSoft czy InfoMentor lub na stronach szkoły. Jeśli tam ich nie ma- wybieram się do szkoły i proszę o plany lekcji w sekretariacie. Często bywa tak, że szkoła nie jest gotowa z planami w pierwszym czy nawet drugim tygodniu pracy, więc w dalszej kolejności proszę rodziców lub wychowawców klas o przekazanie mi planu lekcji. 
Kiedy mam plany lekcji, wysyłam do rodziców wiadomość z prośbą o wskazanie dnia, który absolutnie im nie pasuje ze względu na dodatkowe zajęcia dziecka. Zaznaczam wyraźnie, że powody typu "dziecko chce dłużej spać/kończy wcześnie i nie chce mu się czekać", nie są brane pod uwagę, jeśli nie wynikają z jakichś medycznych uzasadnień.
Mam plany lekcji, mam dni, które potencjalnie pasują. Zaczynam rozpiskę: szkoła-uczniowie-godziny zakończenia zajęć- skreślanie niepasujących dni tygodnia, jeśli wpływają na całą grupę. Nieraz to karkołomna praca, bo np. dni treningów zmienią się, albo dojdą nowe, pasuje tylko do 16... Do tego dochodzą układane w tym samym czasie dodatkowe atrakcje ze świetlicy i nieraz dochodzi do dramatów, kiedy muszę dziecko zabrać z uwielbianej przez nie gimnastyki, aby siedziało z nami w ławce, w ciasnym i dusznym pomieszczeniu... Zdarza się też, że nawet jeśli ustalę z rodzicami dzień i godzinę zajęć, to szkoła w tym czasie nie może zagwarantować nam odpowiedniego lokalu... 
Staram się też brać pod uwagę odległość między szkołami i tak planuję schemat, aby jednego dnia mieć lekcje w bliskich sobie szkołach. Życie potem to weryfikuje i tylko ode mnie zależy, czy znowu narażę się uczniom i rodzicom, chcąc zmienić plan.

Kiedy uda mi się odnaleźć sens w tym szaleństwie, wysyłam rodzicom informację z planowanym dniem i godziną zajęć. Zaczynam od najbardziej newralgicznych, czyli tych, którzy albo w poprzednich latach mieli najpóźniej zajęcia, albo narzekali najwięcej, albo mają najwięcej zajęć oraz od tych, którzy danego dnia mieliby mieć zajęcia jako pierwsi- jeśli potwierdzą, że pasuje, piszę do następnych i następnych... Jest to czas, kiedy mój telefon aż czerwienieje od ilości przychodzących wiadomości smsowych i e-mailowych, ale bez tego mogłoby byc jeszcze trudniej. Pomaga mi to też zweryfikować, czy czegoś nie przegapiłam- nie chcę nigdy, aby zajęcia polskiego kolidowały z czymś, co jest ważne dla ucznia.

Następny etap pracy nad schematem, to rezerwowanie sal w sekretariatach- wysyłam wiadomość e-mail z dokładną listą uczniów, dniem i godziną oraz z prośbą o jak najlepszy lokal. Większość szkół odpowiada w ciągu 1-2 dni, do innych i tak trzeba pojechać, bo najzwyczajniej mają mnie gdzieś. Taki urok.
<Tutaj> znajdziecie szablon do planowania zajęć- dla mnie jest najwygodniejszy i z łatwością nakładam na niego kolejne lekcje- już tradycyjnie za pomocą linijki, ołówka i kredek ;) 
<Tutaj> znajdziecie "wizytówkę" w pdf, jaką zostawiam w szkole wychowawcy (klasy młodsze), rodzicom i uczniom. Proszę, by mieli to w widocznym miejscu i za każdym razem informowali mnie o nieobecnościach, bo nie zawsze mogę to sprawdzić w szkolnym systemie...

Tytuł posta: Jak zbudować schemat i nie zwariować? Hmmm, nie da się. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz