Myślę, że szczególnie nauczyciele języka ojczystego mają przed sobą niełatwe zadanie, jeśli idzie o integrację grupy. Dzieciaki spotykają się tylko raz w tygodniu i to na określony czas z okreslonym przez nauczyciela scenariuszem zajęć. Nie jest łatwo w takim środowisku zbudować dobre, pełne koleżeństwa relacje. Miałam ostatnio taką sytuację: zajęcia w pierwszej grupie przedłużyły się, już wchodziła następna grupa, ale chłopcy stanęli dęba: "Co on tu robi? Ja nie chcę z nim być na polskim!", krzyczeli. Udawalam oczywiście, że nie wiem o co chodzi. Zareagowali tak na jednego chłopca, który ma renomę niezłego ziółka w całej szkole. Natomiast u mnie na zajęciach, choć próbuje różnych rzeczy, jest raczej okej i posłuszny. Dopiero kiedy dotarł trzeci chłopiec z drugiej grupy, powiedział tym krzyczącym: "Okej, on może tu być. Odkąd chodzi na polski już tak mnie nie bije i nie przezywa". Byłam w szoku. Czyli da się zbudować dobre, koleżeńskie relacje!?!
Chciałabym przedstawić Wam kilka tricków na budowanie zgranej grupy. Nie jestem ekspertem, jednak mam nadzieję, że kilka pomysłów wyda Wam się ciekawych i ułatwi Wam pracę- bo dobre relacje w grupie, to podstawa i wszystkim wtedy pracuje się łatwiej:
- urodziny- notuję w kalendarzu które dziecko kiedy ma urodziny i jeśli wypadają w dzień zajęć, to robimy "imprezkę"- gramy, śpiewamy 100 lat, mamy jakiś poczęstunek. Jeśli wypadają w inny dzień, to tylko śpiewamy 100 lat. Zawsze wyraźnie składam życzenia solenizatnowi i pytam, czy inni już zdążyli złozyć życzenia- jeśli nie, to mają okazję. Przy tej sposobności uczymy też kultury i obyczajów z Polski.
- święta- kiedy robimy kartki, wyklejanki itp., to ustalamy, że każdy robi dla kogoś i na koniec wymianiamy się. Czasem ja robię dla każdego, a dzieciaki wymieniają się między sobą. Teraz robimy wspólnie kalendarze adwentowe (mikołaj z brodą na 24 cm, gdzie wpisane są dobre uczynki) i uczniowie też się nimi wymienią (będziemy losować).
- ostatnie lekcje przed świętami lub końcem roku robimy imprezę- każdy coś przynosi, częstujemy się wzajemnie, wspólnie wymyślamy, co chcemy tego dnia robić. Ostatnio na zakończenie chcieli w jednej grupie balony i tańce, w innej spacer- wszystko jest do zrobienia :)
- gaszenie konfliktów w zarodku- reaguję od razu, kiedy usłyszę "brzydkie" słowo, wyzwiska, kiedy widzę popychanie, niekoleżeńskie zachowanie. Nie zamiatam pod dywan, nie udaję, że nie słyszałam i nie widziałam. Wyjaśniamy od razu co kto zrobił i dlaczego. Wyjaśniam, że to nie jest zachowanie, jakie jest akceptowane na moich zajęciach- mamy fajnie i się dużo śmiejemy, ale jeśli będziemy się bić i wyzywać, to nikt nie będzie chciał być z nami w drużynie. Uczniowie nauczyli się już sami reagować i wyjaśniać w ten sposób. Jeśli ktoś uparcie nie chce przeprosić, to po prostu czekam- w końcu sam/a zauważy, że grupa ją/jego wyklucza. Uczę też, że jeśli przepraszamy, to należy patrzyć komuś w oczy i powiedzieć za co się przeprasza. Osoba pokrzywdzona może powiedzieć, czy przyjmuje przeprosiny, a jeśli nie, to dlaczego.
- wzmacnianie dobrych zachowań- chwalę uczniów, kiedy prawidłowo reagują, kiedy mówią, że poszukają innych i zawołają na polski, kiedy dają wiele pomysłów/odpowiedzi na lekcji itd.
- pomaganie- zachęcam lub proszę uczniów, aby pomogli innemu: wyjaśnij mu to swoimi słowami, opowiedz mu o tym po szwedzku (dwie pieczenie na jednym ogniu), pokaż mu jak to zrobić, zrób to z nim itd. Uczniowie czują się odpowiedzialni za siebie nawzajem i nie boją się prosić o pomoc, kiedy czegoś nie wiedzą.
- czytanie i współne pracowanie- czasem robimy lekcje, że uczniowie czytają dla siebie nawzajem albo czytają "kto głośniej"- przy tym jest masa śmiechu... Tworzymy drużyny kto z kim, kiedy gramy; wspólnie robią grę lub kahoot, wspólnie piszą opowiadanie itd. Wszystko przy poszanowaniu zdania drugiej osoby i szukaniu kompromisu.
Wiem, że nie odkrywam tu Ameryki i większość z Was stosuje podobne metody. To, na co jednak chciałam zwrócić uwagę, to stosunki, jakie panują u nas na zajęciach. Jeśli będziemy często udawać, że nie widzimy problemu, stracimy ucznia. Nie z lekcji, ale z serca.